Bogać się powoli

Skrót na drodze do dobrobytu

Istnieje ukryta droga do bogactwa i wolności finansowej, oślepiająco szybka droga na skróty, dzięki której osiągniesz dobrobyt w pełni sił, jako młody człowiek, zamiast w starczej entropii. Tak właśnie jest – nie musisz godzić się na przeciętność. Możesz żyć w dostatku, odejść na emeryturę cztery dekady wcześniej niż inni i wieść życie niedostępne dla większości. Niestety, skrót ten został przed Tobą sprytnie ukryty. Zamiast drogi na skróty obierasz więc paraliżujący kierunek na przeciętność, gdzie czeka cię róg obfitości finansowych podstępów, skrojonych na miarę ospałych mas, oraz rzesze zarządów powierniczych, które sprawiają, że poświęcasz swoje najśmielsze marzenia i trwasz w odrętwiałym oczekiwaniu. 

Ów kierunek, ta finansowa przeciętność, znany jest jako „Bogać się powoli”, Slowlane lub „Bogactwo na wózku inwalidzkim”. Powszechnie znana recepta brzmi następująco:

Idź do szkoły, zbieraj dobre stopnie, zdobądź dyplom, znajdź pracę, zaoszczędź 10 proc., zainwestuj na giełdzie, zmaksymalizuj składki na 401(k)1, podrzyj na strzępy swoje karty kredytowe i odcinaj kupony. Wtedy, któregoś dnia, kiedy będziesz miał… chwileczkę… 65 lat, będziesz bogaty.

Jeśli chcesz wykonać ten plan, wymienisz życie za życie. Jest to okrężna droga i bynajmniej nie trasa widokowa. Gdyby był to oceaniczny rejs, „Bogać się powoli” można by przedstawić jako podróż wokół wybrzeża południowej Ameryki, podczas gdy ten, kto porusza się Fastlane, korzysta ze skrótu, jakim jest Kanał Panamski.

„Fastlane milionera” nie jest statyczną strategią, która głosi „idź i kup nieruchomości”, „myśl pozytywnie” czy „załóż biznes”, ale kompletną psychologiczną i matematyczną formułą, dzięki której można złamać szyfr do bogactwa i otworzyć drogę na skróty.

 Fastlane jest efektem stosowania się do znaków szczególnych bogactwa, które dają Ci szansę na życie w dostatku już teraz, w młodości, dziesiątki lat przed nadejściem przyjętego wieku emerytalnego. Tak, niezależnie od tego, czy masz 18, czy 40 lat, możesz osiągnąć wolność i dobrobyt na resztę życia. Dzięki skrótowi Fastlane możesz zdobyć w pięć lat to, co „Bogać się powoli” dałoby Ci za lat 50.

Dlaczego nie idziesz na skróty?

Jeśli jesteś typowym poszukiwaczem dobrobytu, Twoje podejście do bogactwa opisze odwieczne pytanie: „Co powinienem zrobić, aby stać się bogatym?”. Podróż w poszukiwaniu odpowiedzi – świętego Graala bogactwa – powoduje, że zaczynasz gonić za niezliczonymi strategiami, teoriami, karierami i schematami, które podobno przyniosą Ci bogactwo. Inwestuj w nieruchomości! Handluj walutami! Graj jak zawodowiec! „Co powinienem zrobić?”, woła poszukiwacz bogactwa.

Przestań, proszę. Odpowiedź tkwi w tym, co do tej pory robiłeś, a nie w tym, czego nie robiłeś. Istnieje stare przysłowie, które kilka razy zmieniało swoją formę, ale treść pozostała ta sama: „Jeśli nadal chcesz otrzymywać to, co otrzymywałeś, rób to, co robiłeś dotychczas.”

Tłumaczenie? STOP! Jeśli nie jesteś bogaty, PRZESTAŃ robić to, co robisz. PRZESTAŃ słuchać obiegowych sądów. PRZESTAŃ iść za tłumem i korzystać z niewłaściwej recepty. PRZESTAŃ używać mapy, która odrzuca marzenia i prowadzi do przeciętności. PRZESTAŃ poruszać się drogami pełnymi ograniczeń prędkości i objazdów. Nazywam to antyradą i często trafisz na tę zasadę w mojej książce.

W książce tej wymieniam blisko 300 znaków szczególnych bogactwa, dzięki którym można złamać szyfr do dostatku i zjechać z obecnej drogi na nową, na której zobaczysz skrót. Wyróżniki te są jak znaki STOP, które zawrócą Cię z drogi dotychczasowych przekonań, metod i sposobów działania czy myślenia, a zarazem wskażą nowy kierunek. Krótko mówiąc – musisz oduczyć się tego, czego się do tej pory nauczyłeś.

Twoja rzeczywistość nie zmienia mojej

Poniższa część jest dla sceptyków. Prezentuję Fastlane z zuchwałym cynizmem. Książka ta zawiera dużo „trudnej miłości” i ponieważ jest stronnicza, ostatecznie będziesz musiał znaleźć własną prawdę. Fastlane może znieważać, urażać lub stanowić wyzwanie, ponieważ podważa wszystko, czego się dotychczas nauczyłeś. Zaprzeczy naukom Twoich rodziców, nauczycieli i planistów finansowych, a ponieważ kwestionuję wszystko, co reprezentuje społeczeństwo, możesz być pewny, że przeciętne umysły się wzburzą.

Na szczęście Twoja wiara w strategię Fastlane (lub jej brak) nie wpływa na zmianę mojej rzeczywistości – zmienia jedynie Twoją. Powtarzam: Twoja opinia na temat Fastlane nie zmienia mojej rzeczywistości. Celem jest zmiana Twojej.

fragmenty książki Fastlane milionera



Jak samodzielnie założyć sklep internetowy


Jakie są gotowe rozwiązania na ominięcie przeszkód w prowadzeniu własnego dochodowego sklepu internetowego? Dzięki tej publikacji m.in.: poznasz pięć sposobów na wybranie najlepszej dla siebie branży sklepu; poznasz wszystkie z trzynastu niezbędnych elementów biznesu, związanego z prowadzeniem sklepu internetowego, które mają decydujący wpływ na jego skuteczność; dowiesz się, jak łatwo tworzyć skuteczne opisy produktów. Sklep internetowy możesz uruchomić w dowolnym momencie. Nie musisz rzucać pracy, by zacząć budować własny, niezależny biznes. Dzięki tej publikacji poznasz drogę, która może cię doprowadzić do realizacji Twojego celu. Czy nią pójdziesz — to już zależy od ciebie.

Jak polubiłam jednego autora

Wszystkie publikacje Marka Zabiciela, z kilku źródeł.

„Jak wygrać w biznesie?”„Program rozwoju firmy” „I ty możesz mieć wszystko” „Jak wygrać i zadziwić świat” „Podróż do sukcesu”.

Jak długo trzeba czekać, żeby osiągnąć to,
czego się pragnie?
Co powinienem zrobić, czego się nauczyć,
co powinienem wiedzieć?

Obserwując zachowania innych zadałam sobie kiedyś pytanie: Jaką ja gram rolę? - Jak to zmienić?

Wciąż jednak grałam, zawsze inną rolę. Zależnie od tego, na jakiej scenie i z jakimi aktorami.

Tymczasem choć scen jest wiele, jest tylko jeden teatr - Życie. I nie muszę być zawsze inna, zależnie od tego na jakiej scenie życia gram.

Zaczęłam świadomie odgrywać swoją rolę i teraz już na każdej scenie - byłam Ja. To było fascynujące. Ktoś kiedyś powiedział: „Żeby być sobą, trzeba być kimś” - Ja myślę, że: „Trzeba kimś, żeby być sobą”. Trzeba być świadomym siebie, akceptować siebie taką jaką jestem i nie bać się tego, jak postrzegają mnie inni.

Zaczęłam pytać siebie: „Kim jestem?” Trwało to długo. Tak długo, że zaczynałam zapominać o swoim pytaniu, jakby pogodzona z tym, że prawdy o sobie nie odkryję. Aż któregoś dnia odkryłam, że coś się zmieniło. Że jestem osobą odgrywającą swoją rolę - Już swoją, lecz jeszcze nie według własnego scenariusza. Jeszcze tak tego nie nazwałam, gdy pojawiła się książka „Życie to jest teatr” - Odpowiedź na nurtujące mnie pytania. To normalne zjawisko. Zrozumiałam to już dawno - „Kiedy uczeń jest gotów, nadchodzi nauczyciel”. - W różnej formie. Nie ma znaczenia, czy jest to żywy człowiek, szkolenie, film, książka, czy choćby nawet sen - Przychodzi, gdy jesteśmy w stanie go dostrzec i przyjąć. Tak ja przyjęłam, aby zrozumieć i nauczyć się jak stać się reżyserem swojego życia.

Dlaczego ta droga jest taka trudna?

Gdzie popełniam błąd? Dlaczego jeszcze nie mam fortuny, bogactwa, wspaniałej rodziny?

Podążasz za marzeniami, szukasz sensu życia. Rozwój osobisty jest dla Ciebie bardzo ważny. Jesteś skoncentrowany/a na rozwoju osobistym, szczególnie na udoskonalaniu swojego wnętrza.

Znajdziesz pomoc na serwisach ezoterycznych, medytacyjnych, new age`owych, w księgarniach ezoterycznych, psychologicznych i wszystkich tych miejscach, gdzie można dowiedzieć się czegoś konkretnego o rozwoju duchowym.

Wracałam do siebie dzięki publikacjom, o których piszę na stronce: praktyczna motywacja. Czytałam wiele, z pasją chodziłam po księgarniach i szukałam publikacji wówczas trudnych jeszcze do zdobycia. Zawsze pamiętałam słowa Lousie Hay, która mówiła, że Ona nie jestem źródłem, jest tylko drogą do źródeł - dla mnie była. Lecz najwięcej zawdzięczam właśnie jej i publikacjom M.R. Kopmeyer'a. - szczególnie POLECAM. Potem były nowości internetowe.

Ostatnio odkryłam nowość: Pierwszy audiobook „Sekret Rafaela w dodatku POWIEŚĆ do słuchania, do którego dodana jest GRATIS wersja ebooka. To mi się podoba, bo wolę czytać. Słucham tylko w drodze.

Autor audiobooka porównywany jest do polskiego Paulo Coehlo. Jeśli znasz tego autora to na pewno wiesz, że jego książki są niezwykle wciągające i niosą za sobą wyjątkowe przesłanie. Pomagają pokonać trudności życiowe, przezwyciężyć własne słabości, aby w końcu życie stało się takim, jakie jest dla danego człowieka najlepsze. - Tej fascynacji Paulem Coehlo nie bardzo rozumiem, bo mnie on nie fascynuje, a zafascynował mnie właśnie Marek Zabiciel i w żadnym wypadku nie widzę podobieństwa. Może dlatego, że przeczytałam tylko jedną książkę Coehlo? Niemożliwe. Bo po jednej książce już nie chciałam wydawać pieniędzy na inne, natomiast po przeczytaniu jednej pozycji Marka Zabiciela z przyjemnością wydaję pieniądze na kolejne. Myślę, że Coehlo jest tak przereklamowany jak film "Pasja" - ja się nie poddaję reklamom, więc "Pasję" zobaczyłam dopiero w telewizji, a książkę Coehlo, kupiłam z ciekawości korzystając z promocji.

M.Z. - Pobierz darmowy fragment do odsłuchania »



Tak, jak przy zakupie publikacji „Życie to jest teatr” można otrzymać jako Bonus ze Złotych Myśli publikację „Kompas zwycięzcy”, tak tutaj jako Bonus jest publikacja: „Słodycze Sukcesu” - Polecam.

Potężna „broń” sprzedwcy


„Niezwykłe doświadczenie”

W 1993 roku naukowcy we Włoszech przeprowadzali badania nad korą ruchową mózgu. Dwie osoby posadzono naprzeciwko siebie w pomieszczeniu, a następnie podłączono je do aparatów EEG, które miały rejestrować skupiska aktywnych neuronów w mózgu.

Badanie polegało na wywołaniu u jednej z osób (nazwijmy ją osobą A) odpowiedniego stanu emocjonalnego, np. szepcząc jej na ucho coś obraźliwego. W chwili gdy u osoby A wywołano dany stan emocjonalny, przyrządy pomiarowe zarejestrowały duże skupisko neuronów w jednej z części mózgu. Jakież było zdziwienie naukowców, gdy zaobserwowali u drugiego badanego dokładnie taki sam układ skupiska aktywnych neuronów, buzujących z tą samą intensywnością!

Naukowcy doszli do wniosku, że wyniki są tak zbliżone ze względu na to, iż badane osoby widzą się wzajemnie. Odgrodzono je więc cienką dyktą i powtórzono badanie. Znów u osoby A wywołano dany stan emocjonalny. Natychmiast przyrządy pomiarowe obydwu osób zarejestrowały tę samą aktywność neuronów, w tym samym miejscu.

Powtórzono badanie raz jeszcze. Tym razem osoby odgrodzono od siebie tytanową ścianą, więc nie mogły się ani widzieć, ani słyszeć. I tym razem, dokładnie w tej samej sekundzie, przyrządy pomiarowe obydwu badanych zarejestrowały tę samą aktywność neuronów, dokładnie w tym samym miejscu…

Naukowcy nazwali te neurony n e u r o n a m i - l u - s t r z a n y m i. Jest to jedno z najważniejszych odkryć w medycynie w ostatnich latach. Różne źródła podają różne rodzaje badań, jakie zostały przeprowadzone. Jedne podają, iż najpierw były badane małpy, drugie, że najpierw ludzie… Nie jest to jednak dla nas istotne. Na temat neuronów lustrzanych powstało wiele sprzecznych teorii. Nauka do dziś nie potrafi do końca wytłumaczyć tego zjawiska. Nie będziemy się jednak zagłębiać w aspekty naukowe.

Wraz z odkryciem neuronów lustrzanych słowo „empatia” nabrało nowego znaczenia. Kiedyś niektórzy ludzie byli empatyczni, a drudzy nie. Dziś już wiemy, że odpowiadają za to neurony lustrzane.

Według Wikipedii: empatia (gr. empátheia „cierpienie”) — w psychologii zdolność odczuwania stanów psychicznych innych istot (empatia emocjonalna), umiejętność przyjęcia ich sposobu myślenia, spojrzenia z ich perspektywy na rzeczywistość (empatia poznawcza).

„Znaczenie komunikacji”

Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że słowa, jakie wypowiadamy, są najmniej istotne w całym procesie komunikacji międzyludzkiej.

Oto jak prezentuje się nasza komunikacja:

Odpowiedni stan emocjonalny

  • 55% to mowa ciała,
  • 38% to intonacja, ton głosu itp.,
  • 7% to słowa, jakie padają z Twoich ust.

Oczywiście wypróbuj, czy to rzeczywiście tak działa. Jak to przetestować? Oto przykład: powiedz znajomemu bardzo zrelaksowanym i spokojnym głosem: „Wiesz, mam depresję”. Powiedz do swojego partnera/ partnerki bardzo seksownym i uwodzicielskim głosem: „Nie cierpię cię”. Powiedz drugiej osobie, jednocześnie kręcąc głową: „Możesz mi zaufać”.

Oczywiście możesz mieć w tej chwili wątpliwości, czy słowa, jakie wypowiadamy, to rzeczywiście tylko 7% naszej komunikacji… Nie ma to jednak żadnego znaczenia. Przesłaniem tego rozdziału jest to, że mniej ważne jest to, co mówisz, a bardziej to, j a k - m ó w i s z .

„Kalibracja”

Zazwyczaj nie musisz ludzi pytać, by wiedzieć, jakie mają zdanie na dany temat. Spotykając się z ludźmi z mojej branży, prezentując im moją firmę marketingu sieciowego i mój produkt, zawsze bacznie obserwuję rozmówcę. Często ludzie ci są bardzo sceptycznie nastawieni, gdyż branża marketingu sieciowego dalej cieszy się złą sławą w Polsce (po aferach piramid finansowych). Proponuję im produkt czy też współpracę dopiero wtedy, gdy widzę po ich „mowie ciała” i intonacji, że są zainteresowani.

To samo dotyczy wszystkich aspektów życia. Proponowanie drugiej osobie randki, jeśli po jej minie widać, że nie jest kimś zainteresowana, jest po prostu głupie. Od dziś zacznij zwracać baczną uwagę na niewerbalną komunikację: gesty i mimikę twarzy Twojego rozmówcy. W nomenklaturze programowania neurolingwistycznego mówimy o - k a l i b r a c j i .

„Potęga nieświadomego umysłu”

Umysł ludzki składa się z dwóch części: części świadomej i części nieświadomej. Świadomie dociera do nas bardzo niewiele informacji w porównaniu do tego, co absorbuje część nieświadoma. Nasz umysł potrafi część informacji, jakie do nas docierają, po prostu wyłączyć.

Warto w tej chwili wspomnieć o procesie habituacji. Jeśli znasz osobę mieszkającą przy dworcu, spytaj, czy przeszkadza jej hałas przejeżdżających pociągów.

Gdy założysz świeżo wykrochmaloną koszulę, na początku czujesz ją bardzo dokładnie. Jednak po dłuższej chwili „przyzwyczajasz się” do niewygody i umysł usuwa tę informację z Twojej świadomości.

Ze wszystkich stron jesteśmy bombardowani tysiącami informacji, milionami bodźców. Umysł stosuje więc 3 ważne procesy w celu ułatwienia sobie życia:

  • zniekształca,
  • usuwa,
  • generalizuje.

Zniekształcenia

Przykładowo przez pierwsze 3 tygodnie noworodek widzi wszystko do góry nogami. Nasz system soczewek w oku jest tak skonstruowany. To nasz mózg w potylicy obraca obraz. Często zdarza się, że nasz umysł błędnie interpretuje rzeczywistość.

Usunięcia

Nie czujesz w tej chwili na sobie swojego ubrania. O, być może już czujesz, gdyż zwróciłem na to Twoją uwagę! Czytając książkę czy oglądając telewizję, ze świadomości usunięte zostają inne rozpraszające bodźce. Dzięki temu możemy skupić swoją uwagę na książce. Często łapiemy się też na tym, że ktoś coś do nas powiedział, a my świadomie tego nie usłyszeliśmy.

Generalizacja

Jeśli jakaś czynność powtórzy się kilka razy, nasz umysł zakłada, że tak będzie zawsze. Jeśli kilka razy Jaś poszedł do klienta, a ten odrzucił jego ofertę, jego umysł generalizuje: „Nie umiem sprzedawać”.

Jeśli kilka razy mężczyźnie przypalił się obiad, jego umysł generalizuje: „Nie umiem gotować!”. I tak właśnie mężczyźni wymigują się od tego obowiązku. Ile razy słyszałeś w swoim życiu: „Facet to świnia”, „Blondynki są głupie”? Wszystkie te rzeczy biorą się właśnie z generalizacji ludzkiego umysłu.

Jeśli dobrze nie zrozumiałeś tych trzech pojęć, cofnij się i przeczytaj ten rozdział jeszcze raz. To naprawdę bardzo ważne!

Co wyłapuje nieświadomy umysł Twojego rozmówcy?

Potęgę umysłu nieświadomego świetnie reprezentuje proces szybkiego czytania. Jeśli interesuje Cię to zagadnienie, to na pewno wiesz, że: „Największym sekretem czytania fotograficznego jest to, że ty posiadasz już tę umiejętność”2. Każdy z nas po jednym krótkim spojrzeniu na stronę w książce ma już w umyśle nieświadomym zapisaną całą jej treść! Problem polega jedynie na nauczeniu się, przywołania tych informacji do umysłu świadomego.

Zapewne słyszałeś o ludziach potrąconych w wypadku przez samochód, którego marki nawet nie pamiętają, a co dopiero mówić o rejestracji. Osoby takie poddane hipnozie (bezpośrednia komunikacja z podświadomością) bez problemu odczytają tablice rejestracyjną tego samochodu. Nasza podświadomość bowiem wyłapuje mnóstwo informacji z otoczenia, z których na świadomym poziomie umysłu nie zdajemy sobie sprawy. Informacje te są usuwane z naszej świadomości.

Ważne jest, byś zrozumiał, iż każdy gest, każda zmiana intonacji, jest natychmiast wychwytywana na nieświadomym poziomie umysłu Twojego rozmówcy. Nawet jeśli do poziomu świadomego informacja ta nie dotarła.

Uaktywnienie neuronów lustrzanych

Czy widziałeś kiedyś tańczącą parę? Tak naprawdę nigdy nie wiesz, która z osób prowadzi. Ich ruchy są doskonale zgrane i dopasowane… Kiedy partner odchyla lekko głowę w bok, partnerka co do ułamka sekundy postępuje dokładnie tak samo, podążając za partnerem. Jest to przykład doskonałego dopasowania niewerbalnego.

Wiedząc już, że najbardziej lubimy osoby, które są do nas podobne, jeśli chcemy skutecznie wywierać na nie wpływ, powinniśmy… jak najbardziej upodobnić się do swojego rozmówcy! Robiąc to, wytwarzamy tzw. most komunikacyjny. To swoiste połączenie energetyczne uaktywnia pracę neuronów lustrzanych. Sprawi ono, że zaczniesz odczuwać dokładnie to samo, co Twój rozmówca. Dlatego też napisałem, że słowo „empatia” zyskało nowe znaczenie.

Neurony lustrzane nakazują n i e ś w i a d o m i e kopiować zachowania, wartości, stan emocjonalny „lidera”. Przykładowo dzieci zawsze chcą się upodabniać do swoich rodziców (ćwiczyć jak tata, malować się jak mama). Proces dopasowania, a następnie prowadzenia rozmówcy, będziemy nazywać rapportem.

Struktura rapportu

Rapport składa się z 2 podstawowych części:

    1. Pacingu, znanego także jako dobry kontakt.
    2. Leadingu, czyli prowadzenia.
Pacing to nic innego jak nawiązanie dobrego kontaktu z drugą osobą. Jego celem jest jak największe dopasowanie się do drugiej osoby, a co za tym idzie, uaktywnienie neuronów lustrzanych.

Leading to prowadzenie rozmówcy tak, by w niezauważalny sposób wpływać na niego, sprawiając, by realizował Twoje cele perswazyjne.

Odwzorowanie, czyli pacing

Czy kojarzysz takie powiedzenie: kiedy wejdziesz między wrony, musisz krakać tak jak one? Powiedzenie to bardzo dobrze odwzorowuje ideę pacingu.

Co daje pacing?

  • Stosując pacing, zwiększasz podobieństwo między Tobą a klientem. Udowodniliśmy już bowiem, że najbardziej lubimy osoby, które są do nas podobne.
  • Za pomocą pacingu sprawisz, iż klient poczuje do Ciebie sympatię, co będzie sprzyjać działaniom perswazyjnym.

  • Dobry kontakt wpływa na stan emocjonalny Twojego klienta.

  • Odwzorowanie uaktywnia pracę neuronów lustrzanych.

Pacing, czyli odwzorowanie, będziesz wykonywać na kilku płaszczyznach. Oto one:

    1. Ubiór.
    2. Postawa ciała.
    3. Ton i prędkość mówienia.
    4. Przekonania i wartości rozmówcy.
    5. Doświadczenia.
    6. Stan emocjonalny klienta.
    7. Unikatowe słowa i zwroty.
    8. Oddech.

Przyjrzyjmy się teraz bliżej każdej z części pacingu.

Odwzorowanie ubioru

Zacznijmy od przykładu. Zapewne znasz powiedzenie: jak cię widzą, tak cię piszą. Spotykając drugą osobę, natychmiast wyrabiamy sobie na jej temat jakąś opinię. Oczywiście, zajmuje się tym nasz nieświadomy umysł. Zjawisko to związane jest też z generalizacją.

Przykład. Spotykasz mężczyznę, który ubrany jest w biały garnitur, ma na głowie bardzo elegancki kapelusz, na ręku błyszczy złoty zegarek… Mówi on do Ciebie: „Za chwilę podjadę tutaj samochodem”. Jakiego samochodu się spodziewasz? Malucha? Czy też może jakiejś limuzyny? Albo niech młody człowiek z pióropuszem na głowie i z kolczykami na twarzy powie Ci, że przyprowadzi samochód. Czy podjedzie on limuzyną? Czy może maluchem?

Oczywiście Twój umysł tworzy opinie na temat ludzi na podstawie ich wyglądu i ubioru. Na podstawie Twoich przeszłych doświadczeń i wartości socjalnych, Twój umysł tworzy często fałszywe przekonanie.

Nie jest przecież powiedziane, że chłopak ten nie jest ekstrawaganckim milionerem… Twój klient oczywiście będzie robić to samo. Zapamiętaj więc: pierwsze wrażenie, jakie robisz na swoim kliencie, jest bardzo ważne! Ludzie z a w s z e , świadomie czy też nie, będą Cię oceniać. Zastanów się, ile razy zdarzyło Ci się błędnie ocenić drugą osobę? Oczywiście każdemu człowiekowi choć raz w życiu się to przytrafiło.

Wyobraź sobie, iż przychodzisz na bardzo ważne spotkanie biznesowe. Umówiony byłeś m.in. z prezesami największych polskich banków. Oczywiście, przychodzisz odpowiednio ubrany (garnitur, żakiet).

Zasiadasz z prezesami do stołu, aż tu nagle wpada spóźniony gość, na którego wszyscy czekają. Tylko że przychodzi… w dresie. Czy myślisz, że jego ubiór wpłynie na to, w jaki sposób postrzega go grupa? Oczywiście, jeśli nie wierzysz na słowo, możesz to przetestować…

Jak ubiera się współczesna młodzież? Może masz dziecko w wieku szkolnym? Czy nie ubiera się ono dokładnie tak jak jego koledzy i koleżanki? Szczególnie fascynują mnie młodzi ludzie, którzy chodzą w glanach o każdej porze roku. Czy –20 czy też +30 stopni, oni twardo trzymają się swoich ukochanych butów. Dzieci, tak jak i dorośli, chcą się upodobnić do grupy, do której należą, czy też chcą należeć. Robimy to często zupełnie nieświadomie!

Jeśli chcesz z kimś nawiązać dobry kontakt, odzwierciedlaj jego sposób ubierania się. Przykładowo, na poważne spotkanie biznesowe mężczyzna założy garnitur, a kobietka garsonkę. Na mecz piłkarski założą koszulkę z logo swojej drużyny. Na koncert metalowy założą glany, ciemne spodnie i koszulki… Wszystko po to, by jak najbardziej upodobnić się do danej grupy. Po to, by Twój rozmówca (rozmówcy) odebrał komunikat: „Jestem jednym z was”.

Fragment publikacji » Ty tu rządzisz!

Sztuka bycia wielkim


Źródło Siły

Ludzki mózg, ciało, umysł, umiejętności i uzdolnienia to tylko instrumenty,dzięki którym człowiek objawia swoją wspaniałość. Same w sobie nie czynią go Wielkim. Człowiek może mieć duży mózg oraz słuszny rozum, silne umiejętności i wspaniałe uzdolnienia, nie jest jednak wybitny, jeśli nie będzie czynił z nich użytku we wspaniały sposób. Cecha, która pozwala człowiekowi używać jego atrybutów wybitnie, czyni go wspaniałym, a nazywamy ją mądrością. Mądrość jest konieczną podstawą dla geniuszu.

Pozwala ona wybierać właściwy cel, do którego chcemy dążyć, oraz najlepsze sposoby, aby go osiągnąć. Pozwala zdecydować, co jest właściwe. Człowiek, który jest wystarczająco mądry, by wiedzieć, co jest właściwe; który jest na tyle dobry, by chcieć robić tylko to, co jest właściwe; który ma wystarczające możliwości i siłę, by robić właśnie takie rzeczy, jest prawdziwie Wielki. Natychmiast zostanie uznany za uosobienie siły w swojej społeczności, a ludzie z przyjemnością oddadzą mu cześć.

Mądrość jest uzależniona od wiedzy. Tam, gdzie panuje kompletna niewiedza, nie może być mowy o mądrości; nie ma świadomości tego, co jest właściwe. Ludzkie poznanie jest względnie ograniczone, tak samo niewielka jest jego mądrość, dopóki nie połączy on swojego umysłu z mądrością o wiele większą niż jego własna, by czerpać z niej i inspirować się nią, tak by jego umysł zaprzeczył własnym ograniczeniom. Jest w stanie to zrobić, tak jak zrobili to wybitni ludzie. Ludzka wiedza jest ograniczona i niepewna, dlatego człowiek nie może posiadać mądrości.

Jedynie Bóg zna całą prawdę, dlatego tylko On posiada prawdziwą mądrość i zawsze wie, co jest właściwe w każdej sytuacji. Człowiek może otrzymać mądrość od Boga. Przejdę do ukazania tego na przykładzie: Abraham Lincoln miał ograniczone wykształcenie, posiadał jednak umiejętność poznawania prawdy. Na przykładzie Lincolna jasno widać, że być mądrym oznacza zawsze wiedzieć, co jest właściwe w każdych okolicznościach, pragnąć robić tylko to, co jest właściwe, ale również mieć wystarczające zdolności i możliwości, by móc robić właśnie to, co jest adekwatne. W czasach agitacji abolicyjnej, w czasach kompromisu, kiedy nikt inny nie był pewny, co jest właściwe lub co należy robić, Lincoln nigdy nie miał wątpliwości. Potrafił przejrzeć powierzchowne argumenty zwolenników niewolnictwa, jak również dostrzec, jak niepraktyczne i fanatyczne były postulaty abolicjonistów1; umiał określić właściwe cele, do których trzeba dążyć, oraz najlepsze sposoby, aby je osiągnąć. Ludzie wybrali go na prezydenta, ponieważ widzieli, że dążył on do prawdy i wiedział, co należy robić. Każdy człowiek, który ma zdolność poznawania prawdy; który pokazał, że wie, co należy czynić, i któremu można zaufać; o którym wiemy, że zawsze będzie robił to, co trzeba, będzie cieszył się szacunkiem i uznaniem. Cały świat oczekuje takich ludzi.

Wkrótce po tym, jak Lincoln został prezydentem, w jego otoczeniu znalazła się cała masa tak zwanych kompetentnych doradców, którzy zupełnie nie potrafili się ze sobą zgodzić. Czasami oni wszyscy byli przeciwni jego propozycjom, czasami wszystkie północne stany nie zgadzały się z jego zdaniem. On jednak potrafił rozpoznać prawdę, kiedy innych zwiodły pozory; on nie mylił się wcale lub bardzo rzadko. Był jednocześnie najbardziej utalentowanym politykiem i najlepszym żołnierzem swoich czasów. Skąd ten stosunkowo mało wykształcony człowiek czerpał swoją mądrość? Nie zawdzięczał jej ani określonemu kształtowi kości czaszki, ani delikatnej strukturze mózgu. Nie była to zasługa żadnej cechy fizycznej. Nie była to nawet cecha umysłu wywołana ponadprzeciętnymi umiejętnościami rozumowania. Znajomość prawdy rzadko osiągana jest poprzez wnioskowanie. Swoją mądrość zawdzięczał on duchowej intuicji. Rozpoznawał prawdę, ale kiedy i w jakich okolicznościach przyszło to olśnienie? Podobne zjawisko obserwujemy u Waszyngtona, którego wiara i odwaga, dzięki jego poznaniu prawdy, zdołały utrzymać kolonie podczas długich i pozornie beznadziejnych zmagań rewolucji. Podobne zjawiska dostrzegamy również w fenomenalnym geniuszu Napoleona, który zawsze wiedział, jaką strategię wojskową wybrać. Widzimy, że wielkość Napoleona brała się z natury, a nie z niego samego; widzimy, że za Waszyngtonem i Lincolnem stoi coś potężniejszego niż każdy z nich. Takie same obserwacje nasuwają się w przypadku wszystkich wielkich ludzi. Poznają oni prawdę, ale prawda nie może zostać poznana dopóki nie zaistnieje, a nie może zaistnieć, jeśli nie ma umysłu, który mógłby ją poznać. Prawda nie może istnieć niezależnie od umysłu. Waszyngton i Lincoln byli w kontakcie z umysłem, który posiada wszelką wiedzę i zawiera całą prawdę. Tak samo jak wszyscy, którzy przejawiają mądrość.
Zdobywamy mądrość, czytając myśli Boga.
________________
1 Abolicjonista — w XVIII–XIX wieku zwolennik lub uczestnik ruchu na rzecz zniesienia niewolnictwa.

Wallace D. Wattles - Sztuka bycia wielkim : kliknij po więcej


Pośpiech i przyzwyczajenia

Na pewno masz wiele problemów, rodzinnych, socjalnych, zdrowotnych, finansowych, które zdają się wymagać natychmiastowych rozwiązań. Masz długi, które trzeba spłacać, lub inne zobowiązania, z których należy się wywiązywać, tkwisz nieszczęśliwie w jakimś miejscu, nie będąc w zgodzie z samym sobą i czujesz, że coś należy w tej sprawie zrobić. Nie działaj pośpiesznie, pod wpływem impulsów. Rozwiązanie wszelkich twoich osobistych problemów możesz zawierzyć Bogu. Nie ma pośpiechu. Jest tylko Bóg, a świat ma się dobrze.

Istnieje niezniszczalna siła w tobie, taka sama jak ta, która znajduje się w rzeczach, których pragniesz. Ona zbliża cię do nich i je do ciebie. To jest koncepcja, którą musisz pojąć i sobie przyswoić — ta sama inteligencja, która jest w tobie, jest też w rzeczach, których pożądasz. Są one popychane w twoim kierunku z taką samą siłą i stanowczością, jak twoje pożądanie popycha cię w kierunku nich. Wynika z tego, że krzewiona przez ciebie myśl powinna mieć tendencję, aby przybliżać ci i grupować wokół ciebie rzeczy, których pragniesz. Dopóki trzymasz się swoich wyobrażeń i krzewisz wiarę, wszystko musi się powieść. JEDYNYM, CO MOŻE ZAWIEŚĆ, JEST TWOJE NASTAWIENIE, A ONO NIE MOŻE BYĆ BŁĘDNE, JEŻELI UFASZ I NIE OBAWIASZ SIĘ. Pośpiech jest przejawem strachu. Ten, który się boi, nie ma czasu do stracenia. Jeżeli będziesz postępować z niezachwianą wiarą w słuszność swojego przeczucia, nigdy nie będziesz za wcześnie lub za późno, nic nie pójdzie źle. Jeśli wydaje ci się, że źle się dzieje, nie rozpraszaj swoich myśli — to tylko pozory. Nic na świecie, oprócz ciebie, nie może zboczyć z właściwego toru, a stanie się tak tylko wtedy, gdy przyjmiesz złe nastawienie psychiczne. Zawsze kiedy poczujesz, że się ekscytujesz, martwisz lub spieszysz, usiądź i przemyśl to, zagraj w coś lub weź urlop. Jedź na wycieczkę, a kiedy wrócisz, wszystko będzie na swoim miejscu. Możesz być pewien, że jeśli twój umysł znajduje się w stanie pośpiechu, daleki jest od osiągnięcia geniuszu. Pośpiech i strach natychmiast odcinają cię od Uniwersalnego Umysłu. Nie masz co liczyć na siłę, mądrość czy wiedzę, dopóki nie osiągniesz spokoju. Pośpieszne nastawienie mentalne ogranicza działanie Źródła Siły w tobie. Strach obraca ją w słabość.

Pamiętaj, opanowanie i siła są ze sobą nierozerwalnie połączone. Spokojny i zrównoważony umysł to umysł genialny. Umysł ponaglany i wzburzony jest słaby. Warto wiedzieć, że zawsze, kiedy zaczynasz się spieszyć, tracisz właściwą perspektywę, zaczynasz czarno widzieć świat lub jakiś jego fragment. W takich chwilach przeczytaj rozdział 6 tej książki i weź pod uwagę, że nasz świat jest doskonały ze wszystkimi jego elementami. Nic nie jest niewłaściwe, nic nie może być nie na swoim miejscu. Bądź opanowany, bądź spokojny, bądź pogodny; miej wiarę w Boga.

Przejdźmy do omówienia przyzwyczajeń. Możliwe, że największą trudność sprawi ci przezwyciężenie swojego dawnego sposobu myślenia, do którego przywykłeś, i wykształcenie nowych nawyków. Światem rządzą przyzwyczajenia. Królowie, dyktatorzy, władcy i plutokraci — wszyscy utrzymują swoją pozycję, ponieważ ludzie akceptują ich z przyzwyczajenia. Rzeczy wokół nas są takie, jakie są, ponieważ ludzie przywykli je takimi akceptować. Ludzie wprowadzają zmiany, kiedy zmieniają poglądy o rządach, instytucjach społecznych czy przedsiębiorstwach, do których przywykli. Rządzą nami przyzwyczajenia.

Prawdopodobnie wykształciłeś nawyk postrzegania siebie jako zwyczajnej osoby, jako kogoś o ograniczonych możliwościach, lub człowieka, który prędzej czy później musi ponieść klęskę. Jesteś tym, kim jesteś przyzwyczajony o sobie myśleć. Musisz teraz stworzyć lepszy i właściwszy nawyk; musisz stworzyć obraz samego siebie jako nieograniczonej siły i przyzwyczaić się myśleć, że jesteś tym bytem. To właśnie nawykowe myśli, a nie jednorazowe pomysły decydują o twoim przeznaczeniu. Nic nie osiągniesz, jeśli kilka razy dziennie usiądziesz i zapewnisz siebie o tym, że jesteś genialny, gdy przez całą resztę dnia, wykonując swoje zwykłe czynności, uważasz siebie za kogoś przeciętnego. Żadne modlitwy czy afirmacje nie uczynią cię Wielkim, jeśli jesteś przyzwyczajony myśleć o sobie jako o maluczkim. Użycie modlitwy i afirmacji ma na celu pomóc ci zmienić nawykowe myślenie. Każda czynność, mentalna czy fizyczna, powtarzana odpowiednio często, staje się nawykiem. Celem ćwiczenia umysłowego jest powtarzanie sobie określonych myśli, aż staną się one nieodzownym zwyczajem. Myśli, które wciąż powtarzamy, stają się przekonaniami. Co musisz zrobić, to utrwalać sobie nowy obraz siebie w myślach tak długo, aż stanie się on jedynym wyobrażeniem siebie, jakie posiadasz. To, co o sobie myślisz, a nie okoliczności czy środowisko, uczyniło cię tym, kim jesteś. Każdy człowiek ma o sobie jakieś wyobrażenie lub przewodnią myśl i zgodnie z nimi porządkuje wydarzenia w swoim życiu i wszystkie relacje ze światem zewnętrznym. Porządkujesz zdarzenia w swoim życiu albo zgodnie z założeniem, że jesteś wielką i wspaniałą osobistością, albo że jesteś słaby, ograniczony i przeciętny. Jeżeli to drugie, musisz zdecydowanie zmienić swoją myśl przewodnią. Stwórz nowy obraz mentalny samego siebie. Nie próbuj stać się Wielkim jedynie przez powtarzanie ciągów słów lub powierzchownych sformułowań; powtarzaj w kółko MYŚL o własnej sile i możliwościach tak długo, aż zaczniesz zgodnie z nią porządkować zdarzenia i ustalisz swoje miejsce we wszystkim. W kolejnym rozdziale znajdziesz przykładowe ćwiczenie mentalne i dalsze wskazówki na ten temat.

Wallace D. Wattles - Sztuka bycia wielkim: kliknij po więcej

4 - Wielkie oszustwo, czyli: „I za to zapłaciłem 250 dolarów?!”

— A więc w porządku. Zanim pójdę dalej, pozwólcie mi przypomnieć, że nie powinniście wierzyć ani jednemu słowu z tego, co mówię w czasie tego weekendu. Macie jedynie słuchać. Ponieważ powodem tego, że wasze życia nie funkcjonują, jest to, że tkwicie bezmyślnie w waszych systemach przekonań, zamiast spontanicznie egzystować w świecie, jakiego doświadczacie.

Trener wstaje znowu i przechodzi na prawą stronę estrady.

— Nie patrzycie na rzeczywistość, żeby potem konstruować konkluzje. Nie, tak robiliście dziesiątki lat temu. Wy, dupy wołowe, idziecie przez życie ze swymi wnioskami jak roboty, i z konkluzji powstałych dziesiątki lat temu konstruujecie rzeczywistość! Nic dziwnego, że utraciliście wszystko, co sprawia, że naprawdę się żyje. Nic dziwnego, że wasze życia nie funkcjonują.

Patrzcie — jeśli wpuścimy szczura do labiryntu o czterech tunelach i zawsze będziemy kłaść ser w czwartym, po pewnym czasie zwierzę nauczy się zawsze iść właśnie tam, aby zdobyć ser. Człowiek też się tego nauczy. Chcesz zjeść ser? Dreptu, dreptu, dreptu do czwartego tunelu i tam jest. Następnego dnia też chcesz zjeść? Dreptu, dreptu, dreptu do czwartego tunelu!

A po jakimś czasie Wielki Bóg w białym kitlu przenosi ten ser do innego tunelu. Dreptu, dreptu, dreptu, idzie szczur do czwartego tunelu. Nie ma sera. Szczur wychodzi. Znowu idzie czwartym tunelem. Nie ma sera. Wychodzi. I znowu idzie i ponownie nie ma tam sera. Wychodzi. W końcu szczur skończy iść czwartym tunelem i zacznie szukać gdzie indziej.

I teraz różnica między szczurami i ludźmi jest prosta: LUDZIE BĘDĄ IŚĆ TYM CZWARTYM TUNELEM ZAWSZE! ZAWSZE! LUDZIE ZACZNĄ WIERZYĆ W CZWARTY TUNEL! Szczury nie wierzą w nic, są zainteresowane serem. Jednak człowiek wytwarza sobie WIARĘ w czwarty tunel i zrobi tak, że PÓJŚCIE CZWARTYM TUNELEM BĘDZIE SŁUSZNE, CZY TAM JEST SER, CZY NIE. Człowiek raczej woli mieć słuszność, niż dostać swój ser.

A wy tutaj jesteście, niestety, ludźmi, nie zaś szczurami, i dlatego wszyscy z was MAJĄ SŁUSZNOŚĆ. To dlatego już od długiego czasu nie dostawaliście żadnego sera i wasze życia nie funkcjonują. Macie zbyt wiele wiary w zbyt wiele czwartych tunelów.

Cóż, to bardzo pięknie. Dlatego tutaj jesteście. Aby rozwalić całe wasze pozbawiające was życia, pozbawiające was sera przekonania; abyście zaczęli rozpoznawać, czego naprawdę chcecie. My pomożemy wam wywalić całe systemy przekonań, całkowicie je zdemolować, abyście mogli się złożyć do kupy w sposób, który umożliwia życiu funkcjonowanie.

Nie myślcie jednak, że to będzie łatwe. Byliście pilnymi dupami wołowymi przez dziesięciolecia i wiecie, że MACIE RACJĘ. Całe wasze życie na tym się opiera. I to, że jesteście nieszczęśliwi, że wasze życie nie funkcjonuje, że nie dostaliście dużo sera, od kiedy byliście w czwartej klasie podstawówki — to nie robi żadnej różnicy. Wy MACIE RACJĘ. Wasze cholerne systemy przekonań są najlepsze z tych, jakie można kupić za pieniądze, czy jakie może stworzyć umysł. One są słusznymi systemami przekonań, i to, że wasze życie jest całe spaprane, to tylko nieszczęśliwy i niemający z tym związku przypadek.

BREDNIE! Wasze prawidłowe, inteligentne, rozsądne systemy przekonań są bezpośrednio związane z tym, że nie dostajecie żadnego sera. Wolicie mieć rację, niż być szczęśliwi, i wędrowaliście czwartymi tunelami przez całe lata, aby to udowodnić.

Wy wiecie, że spędzaliście cały swój czas w pustych tunelach, ponieważ od czasu do czasu — różne przypadki się zdarzają — dostaniecie jakiś kawałek: wolność, radość, poczucie pełni życia — tak różne od tego, co macie na co dzień, że zastanawiacie się, czy ktoś nie dodał wam jakiegoś kwasu do porannego soku pomarańczowego. „Wow! — mówicie wtedy sobie. — To jest wspaniałe, będę się tego trzymał.” Wyciągacie dłoń, żeby to mocno uchwycić, a tu BĘC! i to znika. Im mocniej próbujecie zdobyć to ponownie, tym gorzej się czujecie.

WY DUPY WOŁOWE, wy NIGDY nie zdobędziecie tego, próbując uzyskać to tam, gdzie właśnie było. Wielki Bóg Życia w białym fartuchu zawsze przemieszcza ser. Nigdy nie będziecie szczęśliwi, próbując takimi być, ponieważ wasze starania są w całości kierowane przez wasze przekonania o tym, gdzie ser powinien się znajdować. Kiedy tylko macie jakąś ideę na temat tego, co chcecie, i gdzie to dokładnie jest, niszczycie swą szansę na bycie szczęśliwymi i naprawdę żywymi, ponieważ idea czy przekonanie niszczy przeżycie, a wy nigdy nie będziecie naprawdę żywi, o ile nie będziecie żyć w świecie przeżyć…

— Tak, ty tam, Betty. Wstań.

Betty, atrakcyjna młoda kobieta o rudych włosach i w jasnopomarańczowych spodniach, wstaje i z wyraźnym akcentem z Bronksu mówi do mikrofonu:

— Nie rozumiem, dlaczego idea tego, czego chcę, ma uczynić tak trudnym zdobycie tego czegoś przeze mnie.

— Nie ma obawy, zrozumiesz to. Masz ideę tego, czego chcesz?

— Z pewnością.

— Co to jest?

— Chciałabym mieć własny dom na wsi dla mnie i moich dzieci.

— W porządku.

— Ale ty mówisz, że ta idea powstrzyma mnie przed zdobyciem tego.

— Idea powstrzyma cię przed doświadczeniem tego. Możesz zdobyć dom na wsi, ale jak długo będziesz się trzymała idei tego, jaki dom będzie dla ciebie właściwy, oraz tego, jakiego rodzaju przeżyć on ci dostarczy, nigdy nie doświadczysz tego prawdziwego domu, w którym jesteś, i dlatego nigdy nie będziesz w nim szczęśliwa. Będziesz spędzać czas, próbując żyć w domu, w który wierzysz, i nigdy nie uda ci się cieszyć realnym błotem na realnym dywanie w realnym domu.

— Ale ja nie widzę, żeby moje pragnienie domu miało cokolwiek wspólnego z szukaniem sera w czwartym tunelu.

—Cóż, Betty — mówi trener, przechodząc przez estradę, by stanąć bliżej niej. — To nie jest rzecz łatwa do zauważenia, ponieważ ty sama utknęłaś we własnym czwartym tunelu bardzo dawno temu. Dlaczego myślisz, że cały ten ser jest umieszczony w domu na wsi? To rzecz, której teraz nie możemy prześledzić. Jest wielu ludzi mieszkających poza miastem i uważających, że gdyby żyli właśnie w mieście, byłoby im lepiej. Potem, kiedy będziemy przeprowadzać coś, co my nazywamy „procesem prawdy”, może zechcesz, jako własne zadanie, podjąć kwestię tego napięcia i braku satysfakcji, które odczuwasz, mieszkając tam, gdzie teraz. I może uda ci się ponownie przeżyć to, co takiego jest dla ciebie w domach.

— Czemu nie mogę uważać, że mieszkanie na wsi będzie dla mnie i dla moich dzieci korzystniejsze niż mieszkanie w cholernym Bronksie?

— Może kiedyś doświadczysz, że życie na wsi jest lepsze, ale dopóki nie nauczysz się radzić sobie tam, gdzie teraz mieszkasz, nigdy nie poradzisz sobie na prowincji. Każde przekonanie, które masz na temat czegoś, to coś zabija. Masz wizję domu, jakiego pragniesz — BUM! Nie ma domu. Wierzysz w Boga — BUM, nie ma Boga!

PRZEŻYCIE, wy dupy wołowe! — krzyczy trener do uczestników, odsuwając się od Betty. — W tak wielkim stopniu tkwicie w swych zakichanych umysłach, że prawdopodobnie nigdy, przez całe wasze życie, nie mieszkaliście w domu. Dziękuję ci, Betty. [Oklaski]

W porządku. Ty tam, Jerry. Wstań.

Jerry to duży, krótko ostrzyżony mężczyzna. Musi ważyć niemal dwieście czterdzieści funtów4 i wygląda jak kierowca ciężarówki poza tym, że mówi całkiem płynnie i z precyzją.

— To, co właśnie mówiłeś, to najbardziej niewiarygodny nonsens — mówi z naciskiem.

— O który chodzi? — pyta przyjaźnie trener.

— Że przekonania na temat Boga Go zabijają.

— Trafia go za każdym razem!

— Trzeba wierzyć w Boga, aby Go w końcu doświadczyć.

— NIE można wierzyć w Boga, jeśli chce się Go kiedykolwiek doświadczyć.

— Ale to kompletny nonsens — mówi namiętnie Jerry, trzymając mikrofon zbyt daleko od ust, ale i tak słyszalny, ponieważ jego głos jest naprawdę donośny. — Wszyscy najbardziej religijni ludzie w historii mieli wielką wiarę w Boga.

— BREDNIE, Jerry. Oni doświadczali Boga — trener krzyczy i przemieszcza się na skraj sceny, bliżej Jerry’ego. — Czy masz wiarę w istnienie ludzkich istot?

— To głupie pytanie.

— MASZ CHOLERNĄ RACJĘ, ŻE TO GŁUPIE PYTANIE! Doświadczasz ludzi bezpośrednio, znasz ich, przekonania czy wiara są całkowicie zbędne.

— Ale ja potrafię wierzyć w Boga i także Go doświadczać! — wykrzykuje Jerry.

— Jeśli doświadczasz Boga, naprawdę doświadczasz Boga, prawdopodobnie zauważysz, że nie potrafisz podać jednego sensownego poglądu na temat tego, czego doświadczyłeś.

— Święty Tomasz z Akwinu napisał siedemdziesiąt trzy tomy o Bogu!

— Cóż, możemy być pewni, że nie miał w takim razie wiele czasu, by Go doświadczać. Słuchaj, Jerry — nie serwuj mi swoich cholernych systemów przekonań. One nie działają. Jeśli się chcesz ze mną podzielić swym prawdziwym przeżyciem Boga, to by mnie zainteresowało, ale idee na temat Boga są śmiertelne. Znajdują się tak wysoko na skali nieprzeżywania, że są mniej rzeczywiste niż zjawy.

— Jestem przekonany, że Bóg istnieje — mówi Jerry głośno. — To przekonanie nie sprawia, że Bóg przestaje istnieć.

— Dla ciebie, jak długo żyjesz w swoim przekonaniu, sprawia, Jerry, sprawia. Słuchaj — mówi Don, przechodząc przejściem między krzesłami, aby stanąć obok Jerry’ego. — Pozwól, że ci opowiem pewną historię. Jeden mój przyjaciel studiował i medytował z pewnym hinduskim joginem, który był na bardzo wysokim poziomie wtajemniczenia, i pewnego dnia, po tym jak pościł przez około dwanaście godzin i medytował przez sześć, poczuł nagle przypływ najbardziej niewiarygodnego i wszystko obejmującego światła, o jakim kiedykolwiek, choćby ogólnikowo, słyszał. To uczucie całkiem go opanowało. Chodzi o to, że ten facet odlatywał na każdym narkotyku znanym Bogu i Timothy’emu Leary’emu5, i nigdy nie doświadczył czegokolwiek w rodzaju owej wszechobejmującej powodzi światła i radości, której doznał owego popołudnia.

— No więc — mówi trener, wracając na estradę i zwracając się teraz do całej publiczności — ten facet oczywiście prawi o tym przeżyciu swemu najlepszemu przyjacielowi, a ten jogin akurat wtedy był w Europie. „Widziałeś Boga! — woła z entuzjazmem ten przyjaciel. — A gdy będziesz pościł nieco dłużej i więcej medytował, ujrzysz Go znowu.”

Więc mój przyjaciel, który mógł mieć autentyczne przeżycie czegoś, co moglibyśmy chcieć nazywać Bogiem, tworzy sobie teraz konkretne idee na Jego temat: On jest jasny, On jest lśniący, On jest wszechogarniający, przychodzi po medytacji i poście. No i wprowadza wszystkie te swoje przekonania w życie. I wiesz, co się dzieje? — trener milknie, wolno lustrując wzrokiem uczestników, potem ponownie zatrzymuje spojrzenie na Jerrym. — Nie zgadłbyś, Jerry. Bóg przestał istnieć. Mój przyjaciel medytował i pościł z przerwami przez dwa lata od tamtego doświadczenia, ale nie doznał następnych objawień. Oczywiście miał idee na temat Boga, ale spytaj go, czy nie zamieniłby ich na jedną, jedyną minutę tego przeżycia, które raz miał, a odpowie ci, że oczywiście by zamienił.

Jerry milczy przez jakieś pół minuty.

— Co ten jogin powiedział twojemu przyjacielowi na ten temat? — zapytał w końcu.

— Jogin rzekł po prostu: „Dobrze, widziałeś Boga. Nie próbuj Go znowu szukać”. Pamiętaj Jerry, Bóg się pojawia. Jeśli spróbujemy go przyczepić do światła albo szczytów gór, albo facetów przybitych do krzyży, albo chudych ciemnoskórych kolesiów w przepaskach na biodrach, siedzących w pozycji lotosu, jesteśmy po prostu dupy wołowe. Jeszcze dzisiaj trochę później bardzo dokładnie wyjaśnię, że te rzeczy, których naprawdę jesteśmy pewni, które naprawdę wiemy, znajdują się całkowicie poza systemami przekonań. Jedynymi, w które ludzie wierzą, są te rzeczy, których nie wiedzą. Zwidy, latające talerze, reinkarnacja, doskonałe społeczeństwo, wierni mężowie…

— Ale musimy przecież mieć przekonania — mówi pół godziny później Jack.

— Kto tak mówi? — pyta trener.

— Na przykład ja.

— Cóż, to jest jedno z twoich przekonań, Jack. I to jest jeden z powodów, dlaczego jesteś cały pokręcony.

Ale twoim przekonaniem jest, że przekonania są złe.

— Kto tak mówi?

— Ja.

— Cóż, to jest jedynie kolejne twoje przekonanie, Jack. I kolejny powód, dla którego twoje życie…

— Czyli nie uważasz, że wszystkie przekonania są złe?

— NIE, dupo wołowa.

— Czy wierzysz, że większość przekonań jest zła?

— Nie.

— W co wierzysz?

— W NIC! To właśnie mówiłem ci przez ostatnią godzinę.

— Ale albo wierzysz, że coś jest prawdą, albo wierzysz, że jest fałszem.

— Ty możesz wierzyć, ja nie.

— Musisz wierzyć.

— Nie wierzę w nic, co mówię i nie chcę, żebyście wy w to wierzyli.

— Och… Więc ty po prostu bawisz się słowami.

— Masz rację, Jack. Ja bawię się słowami i moje życie funkcjonuje, a ty wierzysz słowom i dlatego one igrają z tobą i kierują twoim życiem.

— Nadal nie rozumiem.

— Nie szkodzi, Jack. Nie martw się tym. Gdybyś rozumiał to teraz, pomyśl, jak potwornie byś się nudził przez trzy następne dni…

— Ale ty mi mówisz, że mam zniszczyć swój system przekonań, podczas gdy całe moje życie opiera się właśnie na moich przekonaniach (zarówno w sferze intelektualnej, jak i moralnej) oraz na odczuciu, że powinienem osiągać najinteligentniejsze przekonania. Nigdy nie zdołasz skłonić mnie, bym je porzucił. Jeśli o to chodzi w tym treningu, to ja nigdy tego nie zrozumiem.

— E tam, zrozumiesz to, Jack — mówi trener i na jego twarzy pojawia się niemal cień uśmiechu. — Nie martw się o to. Po prostu zostań w tej sali, stosuj się do instrukcji i bierz z tego, co się da. Dziękuję ci, Jack. [Oklaski]

— Słuchajcie, ludzie — mówi trener, znowu stając za niewielkim pulpitem na środku sceny. — Wszyscy to pojmiecie, ponieważ ja biorę odpowiedzialność za przekazanie wam tego. Teraz macie w głowach kompletny chaos co do tego, o co chodzi w komunikacji. Myślicie, że robicie coś wspaniałego, mówiąc komuś coś, a jeśli on nie zrozumie, to cóż. Albo że jak pilnie słuchacie i nie zrozumiecie, to to jest wina tego drugiego gościa.

Tutaj komunikacja oznacza, że bierzesz odpowiedzialność za to, że do tej drugiej osoby dotrze twój przekaz. Jeśli nie, to będziesz za to odpowiedzialny. A kiedy słuchacie, przyjmujecie to, co ta druga osoba daje, a potem obserwujecie, co sami możecie do tego dołożyć.

Na przykład Tom tutaj właśnie nazwał mnie chamskim skurwysynem. Zrozumiałem. Załóżmy (dla dobra naszej dyskusji), że kiedy on mnie tak nazwał, zaobserwowałem, że poczułem lekki przypływ złości. Gdybym poczuł wtedy tę złość, to to było coś, co ja dodałem. Musiałbym wziąć całkowitą odpowiedzialność za tę złość.

Nazywałem was wszystkich dupami wołowymi. I w porządku! Przyjmijcie to i zauważcie, co do tego dodajecie: resentyment, złość, poczucie zagubienia, depresję, rozbawienie, nienawiść, wstyd — co tam sobie dokładacie do tego, że was nazywają dupą wołową. Cokolwiek to jest, to jest część waszej wołowej dupowatości. Wasza mechaniczność. Tylko spójrzcie: macie pretensje, że nazywam was dupami wołowymi? Super! Nie ma sprawy. Zdarza się w najlepszych rodzinach. Po prostu to zaobserwujcie i zauważcie, że to jest wasze, nie moje. Ja daję wam słowa: „Jesteś dupa wołowa”. Reszta jest waszym tworem…

Artykuł pochodzi z darmowego fragmentu e-book'a: "Księga est"


Zamów teraz albo czytaj od początku »

3 - Wielkie oszustwo, czyli: „I za to zapłaciłem 250 dolarów?!”



To nie to, że staniecie się lepsi. Wyjdziecie stąd dokładnie tacy, jacy byliście, kiedy rozpoczynaliście. Jedynie zostaniecie „obróceni” o sto osiemdziesiąt stopni. Widzicie, jednym z waszych problemów — do którego może wam być dość trudno się przyznać — jest to, że prowadzicie samochód swojego życia, kierując go za pomocą lusterka wstecznego. Pędzicie przez życie z obiema rączkami i oboma oczkami mocno przyklejonymi do niego. Można się przy czymś takim spodziewać paru wypadków i wzięcia kilku nie tych zakrętów. A niektórzy z was za dziesięć dni będą opowiadać, jak to est dokonuje cudów, kiedy wszystko, co my tu w niektórych wypadkach robimy, to pokazanie wam, ludzie, że kierownica naprawdę się przydaje… Tak, Kirsten? Wstań. Weź mikrofon
Kirsten, szczupła brunetka z lekkim skandynawskim akcentem, wstaje i z roziskrzonym wzrokiem szybko mówi do mikrofonu.
— Jestem aktorką (kiedy uda mi się zdobyć pracę w reklamach telewizyjnych) i chciałabym się podzielić — to jest właściwe słowo? — tym, że jestem zarówno podekscytowana, jak i zestresowana tym, że tu jestem. Moja przyjaciółka uczestniczyła w sesji est i to odmieniło jej życie, ale to, co chcę powiedzieć, to to, że obawiam się, że mi się nie uda.
— Kirsten — odpowiada trener, przechodząc na tę stronę sali, gdzie ona mówi — wszystko, co musisz zrobić, to pozostać w tej sali i nie uciekać od swoich przeżyć.
— Ale obawiam się, że moje opory naprawdę są wielkie. To znaczy ja będę się starała robić to…
— NIE STARAJ SIĘ ROBIĆ CZEGOKOLWIEK — głośno przerywa trener. — Nie osiągniesz tego dlatego, że starałaś się to osiągnąć; nie osiągniesz tego, bo jesteś inteligentna, błyskotliwa i rozsądna; nie osiągniesz tego, bo jesteś dobrym człowiekiem. Osiągniesz to z jednego prostego powodu: Werner stworzył ten trening tak, że to osiągniesz.
— Dziękuję — mówi Kirsten i siada.
— Przy okazji — mówi trener, przechodząc znowu na środek estrady. — Kirsten pokazała wam, co macie robić, kiedy chcecie coś powiedzieć. Teraz ja wam powiem, co macie robić, kiedy ktoś skończył coś komunikować. Robicie tak [Klaszcze kilka razy w dłonie]. To się nazywa oklaskiwanie. Będziecie oklaskiwaniem pokazywać, że wysłuchaliście uczestnika, który skończył mówić. Czy rozumiecie? W porządku. Mówię wam wszystkim, że to osiągniecie — kontynuuje trener. — Ale nie myślcie, że to będzie łatwe. Robiliście, dupy wołowe, bajzel z waszych żyć przez okres od piętnastu do siedemdziesięciu lat, i możemy być całkiem pewni, że z całych sił postaracie się spaprać ten trening w taki sam sposób, w jaki potraficie spaprać wszystko inne.

Pierwszy sposób, w jaki będziecie chcieli to spaprać, to będzie udawanie, że jesteście tutaj, bo wasz mąż chce, żebyście tu byli, albo wasza żona, albo wasz wujek Henry za to płaci, albo szef kazał wam w tym uczestniczyć, albo artykuł w jakimś magazynie twierdził, że to będzie dobre na waszą astmę. Tak myślą dupy wołowe. Jeśli zostaniecie na tym treningu, chcę, żebyście sobie uświadomili, że jesteście tutaj, ponieważ zdecydowaliście się być tutaj. Właśnie tutaj, właśnie teraz. Chcę, żebyście zdecydowali, czy chcecie uczestniczyć w tym treningu, czy też chcecie stąd wyjść. Jeśli zdecydujecie się zostać, będziecie się czuli obrażani i prześladowani; będziecie rozstrojeni nerwowo; będziecie chcieli stąd wyjść, ale uda wam się. Jednak nie zostawajcie tu dlatego, że ktoś wam tak kazał, albo ponieważ zalecił to artykuł w jakimś magazynie lub zrobił to psychiatra. W innym przypadku idźcie sobie. Rozumiecie? Chcę, żebyście wszyscy… W porządku, tak — Jack, weź mikrofon i mów.
Jack, masywny facet z gęstymi włosami, ubrany w kolorowy garnitur, wstaje i mówi do mikrofonu. Jego głos jest niemal tak głośny, jak głos trenera.
— Jestem tutaj, ponieważ kilku ludzi, których szanuję (jeden z nich jest psychoterapeutą), zarekomendowało est, a ich zdanie wiele dla mnie znaczy. Czy jest coś w tym złego?
— Nic nie ma w tym złego — mówi trener. — Czy teraz sam decydujesz, że chcesz zostać na treningu?
— Więc… Szczerze, po tym, co dotychczas usłyszałem… Ja… Cóż, może nie, ale nieważne, jak głupie to się wydaje teraz, ponieważ oni to zarekomendowali…
— JESTEŚ DUPA WOŁOWA, JACK. Ten typ myślenia pozostawia odpowiedzialność całkowicie na kolanach twoich przyjaciół. Chcemy, żebyś TY zaczął kierować swoim życiem.
— Kieruję nim.
— WIĘC PRZESTAŃ DAWAĆ SWOIM PRZYJACIOŁOM O NIM DECYDOWAĆ. Czy decydujesz, tu i teraz, zostać w tej sali i podjąć ten trening?
— Jasne, właśnie powiedziałem… — zaczyna Jack.
— Decydujesz się zostać, ponieważ TY… DECYDUJESZ SIĘ… ZOSTAĆ. Czy to rozumiesz? Nie ponieważ Tom, Dick i Harry zalecili, żebyś został, ale ponieważ TY DECYDUJESZ SIĘ zostać. Rozumiesz to?
Jack milczy przez krótką chwilę, potem odpowiada:
— Taa… Więc dobra, myślę, że rozumiem. Taa, w porządku… Zostaję, ponieważ się na to zdecydowałem.
— W porządku. Dziękuję. [Słabe, rzadkie oklaski, kiedy Jack siada, a asystent z mikrofonem pędzi przejściem między krzesłami na swoje stałe stanowisko na końcu sali]
— W porządku, dupy wołowe, mniej niż połowa z was wyraziła uznanie po wysłuchaniu Jacka. Chcę, żeby KAŻDY z was to zrobił. Możecie albo klaskać, albo rzucać na scenę pieniądze. To albo to. Rozumiecie? Posłuchajmy! [Głośne oklaski, żadnych pieniędzy]
W porządku. Uczycie się. Jack zdecydował się zostać. Wielka sprawa! Luźno mi lata — zostanie czy odejdzie. Nie obchodzi mnie też, czy ktokolwiek z was zostanie albo odejdzie. Dwanaście tysięcy ludzi czeka, aby dostać się na ten trening. To wasze życie, wy ożyjecie albo nie, nie ja. Moje życie funkcjonuje niezależnie od tego, czy przejdziecie ten trening, czy pójdziecie na film porno.
Od was to zależy. To wy musicie zdecydować się przekształcić własne życie. Ja tego za was nie zrobię. Tylko wy możecie to zrobić. Wszystko, co mogę zrobić, to odgrywać trenera w tym treningu. W istocie jesteście doskonali tacy, jacy jesteście, ale na razie to do was nie trafia. W każdym razie wiemy, że nie potraficie zmienić swego życia w sposób, w jaki próbowaliście je zmienić, ponieważ dlatego właśnie wasze życie nie funkcjonuje. Możecie tylko zdecydować się przejść ten trening, pozostać w tej sali, wykonywać instrukcje i przyjąć to, co wam się daje. Albo też możecie sobie pójść. Teraz. Pełny zwrot pieniędzy. To wasze życie, wasz wybór, nie mój…
Trener milknie i wolno spogląda po sali. Podnoszą się dwie dłonie.
— Tom — woła trener do jednej z tych osób. — Wstań. Weź mikrofon.
Tom, młody człowiek z brodą, w okularach i z różańcem, z trudem trzyma mikrofon. W końcu mówi:
— Mówili mi, że ten trening to taki oświecający program Zen — stwierdza chrapliwym głosem. — A zamiast tego wszystko, co od godziny słyszę, to jak bardzo pozbawiona centrum3 osoba — czyli ty — wygłasza masę głupich ogólników, które mogą się odnosić do niektórych, ale na pewno nie do wszystkich. Nie rozumiem, co tu się dzieje.
— To wspaniale, Tom. Już uczyniłeś znaczniejszy postęp niż większość ludzi w tej sali. Wy, dupy wołowe, myślicie, że wiecie, co się dzieje i że żyjecie pełnią życia. A ty, Tom, przyszedłeś na ten trening z piękną teorią na temat tego, czym jest est — że to oświecający program Zen — i zdecydowałeś się nie zwracać uwagi na nic, co do niej nie pasuje. Zgadnij, ile uzyskasz, idąc przez życie w taki sposób?
— Może się mylę co do tego, czym est ma być — mówi Tom, marszcząc czoło — ale wy wszyscy jesteście w błędzie, mówiąc, że niczyje życie nie funkcjonuje. Potrafię rozpoznać fałszywe uogólnienie i to mi się nie podoba.
— Pięknie! Tyle rozumiem. Zmodyfikuję więc tę moją fałszywą generalizację. Wszyscy uczestnicy tego treningu, poza tobą, to dupy wołowe, ponieważ egzystują na podstawie systemów przekonań, które nie pozwalają im czuć, że żyją, a ich życiu funkcjonować jak należy. Ty jesteś wyjątkiem. Ty masz piękny system przekonań, więc wszyscy się zgadzamy, że z ciebie piękna dupa wołowa.
Tom jest zszokowany i przez sekundę nic nie mówi.
— Możesz mi wymyślać, jak ci się podoba — mówi po chwili. — To, że musisz mnie obrażać, to po prostu znak, że jesteś osobą pozbawioną centrum.
— Zrozumiałem, Tom — mówi trener, podchodząc do krawędzi estrady i patrząc w dół na Toma, stojącego w trzecim rzędzie. — Sądzisz, że jestem pozbawiony centrum, ponieważ nazywam ludzi będących dupami wołowymi dupami wołowymi, tak? To jest jeszcze jedna z twoich teorii. Jeszcze jeden system przekonań. Twoja psychika ci mówi: „Ludzie mający centrum nie wymyślają innym ludziom od dup wołowych”. Wspaniale! Zrozumiałem. Teraz możesz usiąść, wiedząc, że ja wiem, że uważasz, że jestem pozbawiony centrum. Ja zaś mogę dalej być trenerem, przypominającym ludziom, że jesteście tutaj, ponieważ wasze życia nie funkcjonują. OK?
Tom, krzywi się, ale jego chrapliwy głos pozostaje dość spokojny, gdy odpowiada:
— Co to da, że będzie się bez przerwy krakało, iż nasze życia nie funkcjonują? Myślałem, że est ma stworzyć bezpieczne obszary, gdzie ludzie będą mogli rozmawiać o sobie samych, a ty naskakujesz na każdego, kto otworzy usta.
— Obszar tutaj jest bezpieczny — odpowiada trener, schodząc z estrady i stając naprzeciw pierwszego rzędu, przed Tomem. — Nie ma nic złego w tym, że się jest dupą wołową. Niektórzy z moich najlepszych przyjaciół to dupy wołowe. [Nerwowe śmiechy] W istocie wszyscy moi najlepsi przyjaciele są nimi. I wcale nikogo nie poniżam. Po prostu to stwierdzam. Jeśli niektóre z tych zdań sprawiają, że czujecie się poniżeni, to wasz wkład, nie mój.
— Po prostu wydaje mi się, że mistrz Zen nie spędziłby pierwszej godziny darshan, wymyślając swym uczniom od dup wołowych.
— Nie byłbym tego aż taki pewien, Tom. Słyszałem o całkiem ostrych mistrzach Zen. Wielu z tych, których znam, kiedy nie walą swoich mnichów po głowach, z pewnością sporo wrzeszczą. Ale słuchaj — chcesz mistrza Zen, znajdź sobie mistrza Zen. Chcesz est, weź est. Powód, dla którego mówię wam, dupy wołowe, że wasze życia nie funkcjonują, jest prosty: WASZE ŻYCIA NIE FUNKCJONUJĄ! Gdyby funkcjonowały, nie byłoby was tutaj. Gadam o tym, bo wszyscy nosicie z sobą masę przekonań, sprawiających, że wierzycie, iż wasze życie funkcjonuje; że macie rację; że robicie, co trzeba. O ile jakiś cień tego, że jesteście w ślepym zaułku, że wasze życie nie funkcjonuje, nie dotrze do was, będziecie nadal chować się w wygodnych kłamstwach sprawiających, że wasze życie nie może funkcjonować.
— Ale nie da się zmienić ludzi, dając im wykłady.
— Racja! Ja to rozumiem. Dlatego właśnie mówię wam, abyście nie wierzyli ani jednemu mojemu słowu.
— Dlaczego więc je wypowiadasz? — pyta Tom.
— Wypowiadam je, ponieważ Werner stwierdził, że to działa.
Ta odpowiedź na chwilę ucisza Toma, ale ten zaraz znowu zaczyna:
— Więc my tu po prostu siedzimy i to znosimy?
— Albo wstajecie i to znosicie. Jak chcecie. To działa zarówno na siedząco, jak i na stojąco. Prawdopodobnie działa nieco lepiej na ludzi, którzy stoją: wyprostowana wołowa dupowatość jest zawsze łatwiej dostrzegalna niż siedząca wołowa dupowatość.
— Jezu! Jesteś chamskim skurwysynem.
— Super! Coś jeszcze, Tom?
Tom stoi przez moment nieco przygarbiony, z opuszczoną głową.
— Nie — mówi w końcu. — Myślę, że chamski skurwysyn mówi wszystko.
— Dziękuję ci, Tom — mówi trener i Tom siada. [Oklaski, które się rozlegają, nie są przesadnie głośne]
— OK, dupy wołowe, nie klaszczecie. Albo monety, albo klaskanie. Wszyscy mają okazać, że wysłuchali Toma. Chcę to usłyszeć. [Głośne oklaski]
— Jean. Wstań.
Jean, atrakcyjna matrona pod czterdziestką, konserwatywnie ubrana, bierze mikrofon i mówi:
— Nie rozumiem, dlaczego tyle szumu o oklaskiwanie kogoś, kto mówi. Nie moglibyśmy się bez tego obejść?
— Nie, nie możemy się bez tego obejść.
— Ale dlaczego mamy to robić?
— Musicie to robić, bo to jest jedna z podstawowych reguł. Słuchaj, chcę, żeby każdy tutaj obecny wiedział, że może wstać i powiedzieć cokolwiek zechce i, niezależnie od tego, co powie — kiedy skończy, wyrazimy mu uznanie za pomocą oklasków. Nie oklaskujemy ludzi dlatego, że się z nimi zgadzamy — cholera, to by było, że dupy wołowe oklaskują dupowatość — ale po to, żeby okazać, że dostrzegliśmy, że ten ktoś podzielił się z nami swym przeżyciem albo swym punktem widzenia — nieważne, czy nam się to podoba czy nie. To wszystko.
— Wydaje się głupie oklaskiwanie kogoś tylko dlatego, że pyta, czy mu wolno zdjąć marynarkę, jak ten człowiek wcześniej.
— To jest w porządku, Jean. Naucz się żyć z głupotą, to wszystko, o co chodzi w est. Dziękuję ci. HEJ! GDZIE SIĘ WYBIERASZ?
Młoda kobieta podniosła się z pierwszego rzędu i szybko szła w poprzek widowni w stronę wyjścia z tyłu sali. Była blada i trzymała dłonie przed twarzą. Została odprowadzona z powrotem na swoje miejsce w przednim rzędzie, gdzie stała teraz niepewnie.
— Będę wymiotować! Będę wymiotować! — powtarzała.
— Weź mikrofon, Marie.
— Chcę do łazienki. Będę wymiotować!
— Asystent da ci po prostu torebkę. Jeśli musisz wymiotować, rób to do torebki. Podaj jej mikrofon, Richardzie.
— Nie wiem, jak tego używać — odpowiada Marie, mocując się z torebką.
— Bierzesz torbę w ręce — mówi trener, po raz pierwszy siadając na jednym z dwóch tapicerowanych krzeseł na estradzie — i trzymasz ją przed twarzą. Nie da się nie trafić. Spróbuj, zrób to.
— Nie mogę!
— ZRÓB TO!=
— Nie mogę!
[Cisza]
— Nie mogę oddychać — oświadcza Marie stłumionym głosem, z torbą zakrywającą jej usta.
— Trzymaj tę cholerną torbę parę cali od twarzy!
— Nie trafię.
— Nie obchodzi mnie, jak celnie strzelasz, przysuń torbę bliżej swojej twarzy.
— Nie będę mogła oddychać.
— Słuchaj — mówi trener, odchylając się na swym krześle. — Jeśli chcesz oddychać, oddychaj. Jeśli chcesz wymiotować, weź torbę bliżej twarzy i wymiotuj.
— Proszę, pozwólcie mi pójść do łazienki.
— Siadaj. Rób sobie dalej yo-yo z torby na wymioty i nie próbuj nawet sprawdzić, jak celnie potrafisz strzelać. Dziękuję.
Kiedy Marie siada, słychać nerwowe oklaski.
— Ta dziewczyna źle się czuje! — krzyczy ktoś z tyłu sali.
— ZAMKNIJ SIĘ! — odkrzykuje trener, wstaje i przechodzi na przód estrady. — Jeśli chcesz coś powiedzieć w tej sali, podnosisz rękę i nie mówisz, zanim cię nie wezwę, a asystent nie przyniesie ci mikrofonu. Wtedy możesz wstać i powiedzieć, co tylko zechcesz. Rozumiecie to, dupy wołowe?
Odpowiada mu zupełna cisza. Potem z tyłu sali unosi się jedna ręka.
— W porządku — mówi trener. — John. Wstań. Weź mikrofon.
Człowiek, który wstaje, to ten sam, który wcześniej krzyczał. To starszy człowiek z rzedniejącymi włosami, w okularach, nieco pochylony.
— Nie podoba mi się to — mówi naładowanym emocjami głosem. — Nie widzę żadnego powodu, żebyś był taki niegrzeczny. Mogłeś powiedzieć tej dziewczynie, jak skorzystać z tej torebki, bez obrażania jej i ośmieszania wszystkiego, co robiła.
— Rozumiem, John — mówi trener, przechodząc z powrotem do swego krzesła i ponownie siadając. — Ale przeanalizujmy to, co zaszło. Marie chce wymiotować. My dajemy jej torebkę. Dorzucamy instrukcje, jak jej użyć. Ty masz ochotę wstać i bronić uciśnionej kobiecości. Marie ma ochotę czuć, że musi wymiotować. Traktujemy was w ten sam sposób. Ty dostajesz mikrofon. Ona dostaje papierową torebkę.
— Ja się nie czuję źle — mówi John.
— Super! Nie potrzeba torebki dla Johna.
— Mogłeś być uprzejmy. Mogłeś jej pomóc.
— Jasne. To prawdopodobnie ta sama gra, którą Marie stosuje, kiedy stwarza swoje mdłości: „Biedna Marie! Musi zwymiotować. Biedactwo!”. W est, kiedy ktoś musi wymiotować, mówimy: „W porządku! Oto torebka. Baw się dobrze!” Zadziwiające, jak niewielu ludzi w końcu decyduje się jej użyć.
John przez chwilę stoi niepewny, potem siada.
— Dziękuję ci za podzielenie się tym z nami, John. [Oklaski] Myślę, że zapomnieliśmy wyrazić Jean uznanie za to, co mówiła, zanim Marie próbowała wyjść z sali. Proszę o oklaski dla Jean. [Oklaski]

Artykuł pochodzi z darmowego fragmentu e-book'a: "Księga est"


Zamów teraz albo czytaj dalej »